poniedziałek, 7 stycznia 2013

3 Rozdział


                                                             Osiem miesięcy później .

Esme :


    Urodziłam chłopca o cztery tygodnie za wcześnie . Cieszyłam się, że moja perełka jest w końcu ze mną .
Teraz będę miała kogoś kogo będę mogła kochać . Trzymałam go chwilkę na rękach i zaraz pielęgniarka go zabrała . Nie wiedziałam jeszcze jak dam mu na imię . Pomyślałam, że mogłabym dać mu imię Carlisle, ale nie ! Wyszło by na jaw, że chyba zakochałam się w doktorze, tak ja na pewno się w nim zakochałam . Bałam się tego, przecież mam męża . Nie dobrego, ale męża . Czy ja go kiedykolwiek kochałam ? Nie, to wszystko było na przymus . Później zaczął mnie bić i wykorzystywać . Dobra, lepiej dam mu na imię Danny, po moim kochanym ojcu .
   Do mojej sali wszedł lekarz i pielęgniarka . Mieli smutne miny, nie wiedziałam dokładnie co chcieli powiedzieć, ale na pewno było to coś złego .
- Czy... Czy to ty jesteś Esme Evenson? spytała nieśmiało, chodź wiedziała kim jestem . Było widać, że
chciała przedłużyć chwilę w której będzie musiała mi wyznać co się stało.
- Musimy coś Pani powiedzieć - powiedzieli naraz .
- Czy coś nie tak ze mną ?
- Niee ... Pani syn ...
- Coś jest nie tak z moim synem? - zapytałam przerażona .
- On nie żyje, był za słaby ...  Przykro nam .
- Co ?! - w tej chwili wolałabym żeby jednak było coś nie tak ze mną,
 a nie moim synem . nie dochodziła do mnie ta wiadomość . Wstałam i  wybiegłam .
- Proszę zaczekać ! Wszystko będzie dobrze - lekarz to wykrzyknął, ale dla mnie już nic nie będzie dobrze .
    Biegłam szybko . Chciałam być daleko od tego miejsca . Miałam na sobie koszulę, którą dostałam tuż przed porodem. Była teraz cała potargana i brudna .  Co chwila czułam jak gałęzie pozostawiają ślady na moich nogach, a bose stopy często wpadały w coś nieprzyjemnego, lub kującego. Szlochałam bardzo głośno, nie chciałam umierać, ale to było jedyne wyjście . Chciałam być razem z moim synkiem ...
Mojego męża zapewne nie obchodziło to, gdzie teraz jestem i co się ze mną dzieje .
    Zobaczyłam klif, podeszłam bliżej krawędzi i spojrzałam w dół . Zobaczyłam jak fale roztrzaskują się
o kamienie . Patrzyłam tam przez długi czas . Skoczę tam, morze pochłonie moje ciało i nawet
doktor Cullen mnie nie uratuje, nie ! Muszę przestać o nim myśleć . Mój umysł krzyczał,
domagał się śmierci .  W końcu skoczyłam, czułam się taka wolna . Uderzając o wodę poczułam jakby tysiące igieł wbijało się w moje ciało . Myślałam, że to mój koniec .
    Nagle zaczęło mnie wszystko boleć i usłyszałam czyjeś głosy . . .
- Nie żyje ! - krzyknął jakiś głos .
- Na pewno ?
- Na pewno - ale ja przecież żyje ! Chciałam krzyknąć, lecz nie mogłam .
- Zabierzmy ją lepiej do szpitala ! - to było ostatnie zdanie jakie wtedy usłyszałam ...

Carlisle :

    Jak co dzień pełniłem dyżur . Szedłem korytarzem, gdy nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła .
- Doktorze, doktorze Cullen ! - była to pielęgniarka, bardzo przejęta - Doktorze, proszę iść za mną
to kostnicy ...
Zbiegłem za pielęgniarką po schodach do kostnicy . Było to pomieszczenie pełne zimna . Gdy tam wszedłem  zobaczyłem dwóch mężczyzn .  Stali nad kobietą, która jak twierdzili była martwa, lecz
ja dobrze słyszałem jej bicie serca . Podszedłem bliżej, dopiero teraz dostrzegłem przepiękną twarz kobiety, której potargane włosy nie odebrały uroku. Piękna Esme .
- Co się stało ? - zapytałem opanowany .
- Ona ... Ona skoczyła z klifu - byli bardzo zmęczeni . Ledwo co powiedzieli te słowa, a ich dyszenie
było strasznie słychać .
- Nie żyje ? - zapytałem, chodź słyszałem jeszcze jej bicie serca .
- Niestety ... - odpowiedzieli z odpuszczonymi głowami .
- Przepadam ją jeszcze, tylko muszę zostać sam - powiedziałem, a pielęgniarka kiwnęła głową i dała znak pozostałym, żeby wyszli.
    Wszyscy wyszli . Zostałem tylko ja i ciało Esme .  Podszedłem do niej i spojrzałem na nią błagalnie.
Nie mogłem pozwolić, aby umarła. Słyszałem jej bicie serca, ale było nie równe . Serce mogło w każdym
momencie przestać działać . Chciałem, żeby się obudziła .
    Kiedy zatopiłem swoje zęby w jej szyi, jej ciało tylko wygięło się w łuk, nie było słychać żadnego jęku .
Jej krew była taka pyszna, nigdy takiej nie piłem . Ekscytacja rosła . Nie mogłem się opanować .
Myślałem, że nie dam rady się oderwać . Powtarzałem sobie 'Carlisle dasz radę' . W końcu
oderwałem się od jej ciała i z wampirzą prędkością znalazłem się w rogu siedząc oparty o
ścianę i zakrywając swoje usta ręką . Dopiero teraz do mnie doszło co zrobiłem .
    Podszedłem do niej, spojrzałem na jej twarz i przykryłem ciało jakąś białą narzutą . Musiałem
jeszcze załatwić sobie wolne w pracy, więc musiałem iść do recepcji .
- Dzień dobry - przywitałem się z kobietą siedzącą za biurkiem .
- Dzień dobry doktorze . W czym mogłabym służyć ? - powiedziała z chichotem .
- Chciałbym poprosić o tydzień wolnego -  nie miałem pojęcia ile potrwa przemiana Esme, recepcjonistka
 wstała i poszło wszystko załatwić . Chwile czekałem, a gdy wróciła powiedziała, że mam cały
tydzień dla siebie, podziękowałem i poszedłem do kostnicy .
    Podszedłem do Esme, widziałem, że zwija się z bólu . Wziąłem ją na ręce i objąłem jej ramiona .
Wampirzym tempem wyszedłem tylnym wyjściem szpitala . Padał deszcz, przytuliłem ją do siebie, gdyż
chciałem ją ochronić przed deszczem .
    Dodarłem do domu  i zaniosłem Esme do mojej sypialni . Od razy przybiegł   mój  adoptowany syn Edward . Nie musiałem nic mówić bo Edward czytał mi w myślach .
- Co zamierzasz teraz zrobić ? - zapytał .
- Nie mam pojęcia, nawet nie wiem czy ona mi to wybaczy co jej zrobiłem - odpowiedziałem ze smutkiem
i wpatrywałem się w nią .
- Będziesz się teraz tak cały czas w nią wpatrywać ?
- Zamierzam być przy niej przez cały czas kiedy będzie miała przemianę - odpowiedziałem
i usiadłem się na fotelu .
    Mijały godziny, Esme nie otwierała oczu . Siedzieliśmy z Edwardem przy niej przez ten cały czas .
Po pewnym czasie postanowiłem iść na dół po jakąś książkę . Już chciałem sięgnąć po ''Zew księżyca'' , gdy nagle Edward zaczął mnie wołać . 
- Carlisle, Carlisle !
- Co ? - zapytałem krótko .
- Chodź tu szybko ! - krzyknął, wampirzym tempem pobiegłem do góry .
- Patrz - powiedział z uśmiechem .
  Nagle zobaczyłem kręcącą się w łóżku Esme . Otworzyła oczy, podniosła głowę i spojrzała na mnie ...

___________________________________________________

Jak się rozdział podoba ? Ja jestem nawet zadowolona ;D
Jestem ciekawa waszych opinii . Zachęcam do komentowanie ! :D

7 komentarzy:

  1. Rozdział mi się bardzo podobał, jednak pod koniec perspektywy Carlisle - przed tym ,,kilka godzin później" - były powtórzenia, które bardzo raziły, ale każdemu się może zdarzyć. ;) Czekam na nn! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog i rozdział też.
    Będę tu wpadać mam nadzieje na to samo :)
    http://daaga-daags.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemka . Tu ja Esme ; d
    Miałam już prawie 3 rozdział, lecz nie mogę się zalogować
    na moje konto ! Nie wiem co jest -.-
    To jest link do nowego -,-

    http://esme-carlisle-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń